Łączna liczba wyświetleń

środa, 28 marca 2012

Czarno to widzę, oj czarno...

    Ludzie kochani takich jaj to ja jeszcze nie widziałam! 


    Po jaką cholerę ja w tym kraju zostałam, trzeba było zwiewać za młodu gdzie pieprz rośnie.
    W czasach gierkowskich jakoś normalniej to wszystko przebiegało. Komu się demokracji i kapitalizmu chciało?


    To nie jest kraj ani do życia ani do umierania.


    Wybrałam się dziś do Bystrej by zgodnie z sugestią ordynatora tamtejszego oddziału zasięgnąć konsultacji.


    Przyjechałam trochę przed czasem, czekaliśmy ponad 2 godziny ale nie o to chodzi, w końcu do czekania człowiek przyzwyczajony.
    Razem ze mną w kolejce czekała jakaś emerytowana nauczycielka, była jak ja w zeszłym tygodniu i też szukała ratunku dla siebie. 
    W jej wypadku chodziło chyba o chemię.
    Jak już panie konsultantki się rozgościły i rozpatrzyły kartoteki chorych leżących w szpitalu wzięły się za nas - nauczycielka poszła na pierwszy ogień, ja byłam następna.


    Po jej wyjściu z gabinetu kazano mi jeszcze poczekać i wezwano innego pacjenta. Pani będąca przede mną czekała na papiery bo ich od razu nie dostała i właśnie od niej dowiedziałam się, że chemii nie dają teraz w całym naszym rejonie. 
    Podobno brak komponentu którego nie opłaca się produkować?


    Czy ja żyję w normalnym kraju, ja się pytam?


    Nie opłaca się produkować czegoś co ludziom życie o ile nie ratuje to przynajmniej przedłuża?


    I co najśmieszniejsze - bo to już na parodię zakrawa - tego komponentu nie ma w całym naszym okręgu.


    Po jakimś czasie przyszła kolej na mnie. 
    Wezwano mnie do gabinetu. 
    Pani konsultantka spytała gdzie chory?
- No w domu został.
- A dlaczego?
- Bo słaby jest.
- Ja bez niego diagnozy nie postawię i leczenia mu nie zalecę. Proszę przyjechać w piątek do poradni onkologicznej do Bielska -Białej.
- A dlaczego w swoim województwie się chory nie leczy?
- Bo Kraków go ze szpitala wypisał i kazali szukać ośrodka na własną rękę a tu jest najbliżej.


   Pretensje skórkowani mają, że w województwie się nie leczy! Przecież nie istnieje rejonizacja - niby!


    Wyszłam z przekleństwem na ustach.


    Chyba będę musiała ten blog zaznaczyć jako powyżej 18 lat.


    Ale kto by nie przeklinał na tą j....ą służbę zdrowia i kretyńskie przepisy. 
    Przecież byłam już w Bielsku na onkologii i stamtąd mnie skierowano do Bystrej. 
Z kolei jak byłam ostatnim razem to pytałam dwa razy ordynatora czy mogę przyjechać bez pacjenta bo M naprawdę źle znosi takie daremne jazdy. Powiedział, że oczywiście nie ma sensu go męczyć.


    Tak zgłupiałam, że nawet im tego wszystkiego w oczy nie wykrzyczałam.


    Nie wiem co zrobię jak go podobnie potraktują znowu w Bielsku.
   Kumpela radzi, żeby nie patrzeć na nic tylko do Warszawy jechać - niby rada dobra ale jak to nie wypali, on tam nie dojedzie pociągiem bo nawet do Gliwic, gdyby była potrzeba i jedyny ratunek nie mamy jak dojechać.


    To się tak mówi ale licząc te wszystkie dojazdy i niepotrzebne kursy całkiem spora sumka się zbiera.
    Dziś poprosiłam jego byłą szwagierkę o przysługę czy by go nie zawiozła do Gliwic albo Katowic w razie czego jak by już innego wyjścia nie było - nie zgodziła się, nie pojedzie po mieście.
    Sama już nie wiem co zrobić, M nie zgadza się na nagłaśnianie sprawy w całej bliższej i dalszej rodzinie ale ja i tak skarżę się komu mogę bo może ktoś jakiś pomysł rozsądny będzie mieć. 


    Z doświadczenia wiem jak to będzie wyglądać - jak już będzie po wszystkim to znajdzie się tysiące znajomków i rodzina którzy będą mówić - a czemu nie mówiłaś, my byśmy pomogli.
    Zostało tylko jeszcze do kancelarii adwokackiej sprawę wnieść ale czy to coś da?
Przecież oni się pięknie wykręcą.




4 komentarze:

  1. Aniu Kochana, współczuję Ci bardzo, ręce opadają, że chory człowiek musi przejść taką drogę przez mękę, żeby jakieś leczenie uzyskać. To przecież ich psi obowiązek, po to przecież są !!! SŁUŻBA zdrowia .. jaka to służba???

    OdpowiedzUsuń
  2. Ani służba, ani tym bardziej zdrowia. Zdrowego i sił i zmysłów pozbawią.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wrażenia po przeczytaniu wczorajszej relacji, Haniu, pomyliłam miejsce wpisu i dlatego stąd usunęłam i przeniosłam do "Rocznicy ślubu" nie wiedząc, że zostanie ślad...
      Szkoda że tego wszystkiego co nas spotyka w związku z naszymi dolegliwościami nie można tak łatwo usunąć, zostawiając najwyżej w pamięci maleńki zapis, że coś tam kiedyś było, ale już się skończyło i jest dobrze, i tak zostanie...

      Usuń