Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 czerwca 2012

C.d. strachu.

    Oj ciężko mi na duszy - mieli go sondą karmić, wsadzili tę sondę do żołądka biedak się męczy chce to wyciągnąć.


    Okazało się, że zanim zaczęli go karmić pokazały się fusy, czyli krew. Płytek krwi zero i teraz co zrobić z tym fantem?


    Mają spróbować jeszcze podać mu chłodne mleko, co to da to nie wiem ale widać coś.


    On się teraz rzuca strasznie, nie chce leżeć, nie chce sondy, nie chce majtek. Uspokoił się troszkę jak go po plecach masowałam i przytulałam do siebie. Ręce ma przywiązane bo wszystko wyrzuca

    Dostaje przeciwbólowe, plasterki ma przylepione a jakiś uspakajających chyba nie dostaje bo siostry mówią, że  ani na chwilę nie da rękom odpocząć, biedaczek ma już ręce całe sine od zastrzyków i kroplówek.


    Cały czas szepce do mnie mamo, mamusiu. Ja go tulę jak małe dziecko i serce mi się ściska, że tak mało mogę....


    Tak na dobrą sprawę to bym musiała tam siedzieć dzień i noc, ale tak się nie da.


    Na dodatek złego pękła mi gałka od kranu, za zimo żeby na rowerze jechać i wiatr straszny. Któryś z kolei parasol mi szlag trafił.
    No trudno będę się do poniedziałku w zimnej wodzie myła.

4 komentarze:

  1. Wspieram Cię Aniu i przytulam mocno !!! Ewa - Malwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu ..Jesteś silna,najgorzej że ze wszystkim zmagasz się sama,znam to ,rok temu szwagier mm też tak walczył... w szpitalu ,przytulam Cię..za daleko żeby Ci pomóc..sumka

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, wiem, że to trudne a najgorsze, że nie mogę przy nim być cały czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. rybki Ci nakarmiłam... chociaż tyle mogę Ci pomóc ...

    OdpowiedzUsuń