Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 22 maja 2012

Dolewka

    Wiecie co to jest dolewka?


    To taki malutki woreczek (250ml) specyfiku który M dostaje w chemioterapii. Po tej dawce ma dwa tygodnie przerwy w czasie połowy tego czasu czyli po tygodniu ma zrobić badania.


    Ostatnim razem zaniedbałam konsultowania badań bo przecież na komisję ZUS-owską jechaliśmy no i były kłopoty.


    Teraz trzeba uważać a do ZUS wysłać odwołanie. Nie wiem czy to coś da no ale co mi szkodzi spróbować?


    Z reguły ludzie reagują na chemię nudnościami, M ma inaczej - jego biegunka dopada. Nie wiadomo co gorsze?


    Teraz może coś o sobie.


    Od pierwszego maja zawzięłam się i jestem na diecie optymalnej. Ale coś nie bardzo mi to idzie, żywię się dokładnie wg wskazówek dr. Kwaśniewskiego i mojej kumpeli Wolke i waga jakaś chyba popsuta bo raz w dół a raz do góry skacze.
    Bardzo się ucieszyłam bo spadłam 4 kg no i co z tego jak z powrotem nabyłam trzy!
    Albo coś robię nie tak albo taka odporna na diety jestem.


    Z Duncanem i 1000 cal to samo było.
    Żyję cały czas z kartką w ręku i wagą obok siebie, z reguły nie dojadam bo boję się przekroczyć tabelkę, z tego co wyczytałam to dziennie zjadam 800 - 900 cal, zero słodyczy, zero pieczywa no to od samego tego waga powinna lecieć na dół a tu nic.


    Może powinnam dokładniej Kwaśniewskiego poczytać ale on ma taki styl pisania, że mnie odrzuca, nie czytam ze zrozumieniem.
    Inna sprawa, że zdrowie M, kłopoty z tym związane, zdrowie synowej i troska o to jak będą żyć zaprzątają mi głowę dokładnie.

    Nawet robótek troszkę zaniedbałam, zrobiłam dwa słoiki i teraz na robotę czeka taki fikuśny stołeczek dla mojej wnusi Natalki.
    Chciała bym jej go dać na Dzień Dziecka ale muszę stolarza dopaść żeby mi wyheblował deseczki i jakiś śliczny materiał muszę wyszukać na poduszeczkę aby deseczki malutkiej nie szczypały w pupę. 


    Oczywiście dodam zdjęcia ale to zrobię troszkę później, Chciałam pokazać cały cykl powstawania nowego krzesełka.


    Na razie dodam bransoletkę zrobioną na palcach, słoiki które zrobiłam i krzesełeczko w stanie surowym.





6 komentarzy:

  1. Przekaż proszę słowa wsparcia swojemu M, to uciążliwa terapia, ale taka jest cena zdrowia ... warto!!!
    Słoiczki fajne, a stołeczek wygląda obiecująco ;))) Buziaki wspierające :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki i za Twoją dietę i za męża. Ircia 1

    OdpowiedzUsuń
  3. :)(: dobra dieta nie jest zła, pod warunkiem, że przynosi efekt długotrwały
    (::) mnie pomogła norweska, z grejfrutami, ale jak się opuściłam, to się zapuściłam i diabli wzięli efekt końcowy
    :)(: stołeczek śliczniutki :)(:

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Irciu za słowa wsparcia.
    Melisko norweskiej jeszcze nie próbowałam ale chyba odpada bo nie cierpię grejfrutów.

    OdpowiedzUsuń
  5. w B są bardzo dobre, jeśli przekroisz w poprzek i łyżeczką "wydłubiesz" cząsteczki mają naprawdę dobry smak, można szybko przyzwyczaić się do tej leciutkiej goryczki, a skoro sama o swoich kontrowersyjnych poglądach łasuchowych piszesz, to może dałabyś radę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu, poczytaj... :)

    http://fitness.wp.pl/dieta/abc-odchudzania/art172,czy-grejpfruty-naprawde-odchudzaja.html

    OdpowiedzUsuń